Dzisiejsza trasa wybawiła mnie od rodzinnej zabawy w domu. Powiedziałem, że wychodzę i tyle... Kiedy wsiadłem na rower miałem już pewne plany co do wycieczki, a konkretnie chciałem zobaczyć jak buduje się Most Północny. I co tu dużo mówić - na razie nie widać końca. Potem pojechałem do wsi Warszawa. Załapałem się na 2 imprezy poświęcone Dniu Dziecka, ale nic ciekawego nie dostałem oprócz cukierków i żelek. Potem piękna trasa nad Wisłą i przyjazd do domu.
Dzisiejsza trasa wiodła do... i tu właśnie jest to co myślałem już na trasie. Może skręcę w lewo, a może w prawo, może wracać - chyba nie. A wyszło tak jak na mapie - teren bardzo zróóóóżnicowany - asfalt,żwir,piach,błoto,ściółka leśna. Sam tytuł wziął się z myślenia nad trasą i tu będzie ukłon dla moich kumpli z dh za nauczenie tej przyśpiewki:). Wyszło nawet dobrze.
Dzisiejsza trasa na zajęcia dość niecodziennym stylu - rower był boku, a to dlatego, że wracałem ze znajomymi, a ci nie mieli rowerów i nie chciałem się wywyższać.
Dzisiejsza trasa z przyjaciółmi do Skierd na piknik. Na pikniku z okazji roku lasy nauczyłem się pierwszej pomocy, dostałem jojo :). Po pikniku wróciłem do domu, ale pomyślałem, żeby nie dorobić do 50 km. To jeszcze raz i wróciłem.
Dzisiejsza trasa to już marathon - miało być krócej, wyszło jak zawsze w moim rowerowym świecie. Pojechałem nie na ten dystans co chciałem, miałem 3 groźne kolizje i uszkodzone kolano. Wynik nie zachwyca - nie będę nawet pisał. Ale napewno będzie lepiej.